Zamiast realnych działań poprawiających bezpieczeństwo ruchu drogowego urząd Miasta zafundował gadżet, kosztowny gadżet, który w żaden sposób nie podnosi umiejętności jazdy rowerem w ruchu miejskim 

Na początku listopada propagandowa gazetka urzędu Miasta Łodzi pochwaliła się zakupem mobilnego miasteczka ruchu drogowego - do użytku w salach gimnastycznych lub na placach przed szkołami. Nie dość, że na takim "placu zabaw" nie za wiele można nauczyć, to jeszcze urzędnicy sądzą że to dobry pomysł aby w takich warunkach wydawać karty rowerowe: "Zajęcia praktyczne jak i też egzamin na kartę rowerową można będzie przeprowadzić we własnej szkole."

Dlaczego w takich warunkach nie powinno się przeprowadzać egzaminu na kartę rowerową? Polska jako jedyny kraj w Europie wymaga od niepełnoletnich uprawnień do kierowania rowerem. Ale za tym wymogiem nie idzie jakość kształcenia.
 Czy na takim "miasteczku" można nauczyć prawidłowego sygnalizowania zamiaru skrętu, skoro odległości pomiędzy "skrzyżowaniami" liczyć można w centymetrach? Czy na takim torze, można sprawdzić umiejętności omijania przeszkód lub innych rowerzystów?
 Czy na takiej powierzchni można sprawdzić umiejętność prawidłowego zwalniania i hamowania?
 Czy na torze takich rozmiarów można u młodego kursanta sprawdzić czy umie prawidłowo rozpoznać okolice skrzyżowania?
NIE! Oczywiście że NIE!
Nie mówiąc już o braku możliwości sprawdzenia jak kandydat na uczestnika ruchu reaguje w otoczeniu samochodów, tramwajów. Jak pokonuje torowisko tramwajowego...

Tego wszystkiego nie uczy się na kursach na polską kartę rowerową. A na takich "salkowych placach", nawet nie ma możliwości sprawdzenia podstawowych elementów, jakimi rowerzysta powinien się wykazać.

Od wielu lat inne urzędy w polskich miastach organizują całe programy edukacji rowerowej. Organizowane na masową skalę (uczestnicy liczeni są w tysiącach) programy dla całych szkół. Placówki wyposażane są nie tylko w parkingi rowerowe, ale oferuje się zajęcia praktyczne na świeżym powietrzu, często w ruchu miejskim.
 W Europie w ogóle nie ma czegoś takiego jak karta rowerowa (uprawnienie za którego brak grozi mandat). Są za to organizowane we wszystkich klasach i szkołach programy (a nie pojedyncze akcje) doszkalające i podnoszące umiejętności prawidłowej jazdy rowerem w ruchu miejskich,

Czy młoda osoba chcąca jeździć w ruchu drogowym, po takim "egzaminie" na sali gimnastycznej, może mieć choć trochę wiedzy? Czy jako rodzicie mielibyście pewność, że Wasze dziecko po zdaniu takiego "egzaminu" wie jak poruszać się na drogach dla rowerów wśród innych rowerzystów, albo na jezdni wśród samochodów?

Postanowiliśmy się dowiedzieć ile kosztował ten placyk. Okazuje się, że zakupu dokonało Biuro Inżyniera Miasta UMŁ. W tym celu wysłąno mailem do wybrane przez urząd adresy zapytanie. Odpowiedziała tylko jedna firma. 

Firma Euroblask zajmuje się głównie dostarczaniem gadżetów reklamowych i odblasków.

Za kwotę 49 284 złotych zaoferowała dostawę takiej makiety miasteczka ruchu drogowego. Na swojej stronie oferuje ten sam zestaw za kwotę 49,275 zł. 

Kto zdecydował o wydatkowaniu takiej kwoty? Okazuje się, że to członkowie Miejskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (mających prawo głosowania) - zdecydowało tak w marcu 2023. Z 10 członków z prawem głosu, za takim wydatkiem było 9. Dziesiąty (sekretarz Miasta) jak zwykle był nieobecny na posiedzeniu MRDBRD.

Przy czym Rada zdecydowała o wydatkowaniu funduszy na edukację 

Co z analogiczną kwotą można było zrobić lepiej? Za wzór niechaj posłużą przykłady z innych polskich miast, gdzie na masową skalę prowadzi się zajęcia doszkalające młodzież z jazdy rowerem. Ile klas mogłoby w ten sposób skorzystać w Łodzi - około 100. Zamiast tego jest plac zabaw rowerowych.