Miasto buduje trasę dla cyklistów z tandetnej kostki i niezgodnie z obowiązującymi w Łodzi normami rowerowymi. W przyszłym roku zamierza ją przebudować, a zanim to zrobi, może w ogóle nie dopuści na niej ruchu

O inwestycji pisaliśmy już wcześniej (kliknij)

Przy okazji remontu ul. Przybyszewskiego drogowcy zlecili zbudowanie drogi dla rowerzystów od skrzyżowania z al. Rydza-Śmigłego do ul. Tatrzańskiej. Prace skończą się wraz z październikiem, a już dzisiaj widać kilka odcinków nowej trasy. Robotnicy kończą też malowanie przejazdów przez skrzyżowanie i zamontowali przyciski do uruchamiania sygnalizacji.

Niestety, już po raz kolejny Zarządowi Dróg i Transportu nie udało się przygotować projektu, który poprawiłby komfort podróżowania po mieście rowerem. Nowa trasa, chociaż jeszcze nie skończona, już nie podoba się łódzkim rowerzystom. Nazywają takie ścieżki rowerowe "śmieszkami". Wojtek Makowski, koordynator projektu Rzecznik Niezmotoryzowanych, ma do niej wiele zastrzeżeń. Wytyka drogowcom, że trasa jest niezgodna z rozporządzeniem ministra infrastruktury i łódzkimi normami rowerowymi, które obowiązują od półtora roku.

Na skrzyżowaniu z al. Rydza-Śmigłego drogowcy zamontowali sygnalizację uruchamianą dotykowo, a zgodnie z prawem powinna być automatyczna. Na kilkudziesięciometrowym odcinku ścieżka jest wykonana z betonowej kostki brukowej, chociaż to najgorszy materiał do jeżdżenia rowerem, co potwierdzają badania Polskiej Akademii Nauk. Na wysokości posesji pod numerem 145 droga jest z kolei za wąska, oddzielona od jezdni metalowym płotem i ma zbyt ostry skręt. Żeby pokonać go bezpiecznie, najlepiej będzie zsiąść z roweru. To nawet wskazane, bo w tym miejscu rowerzyści muszą uważać na pieszych - z którymi będą dzielili tę część trasy - i na głowy, które mogą rozbić o nisko zamontowany na kamienicy daszek.

Wszystkie te problemy udało się nagromadzić na 250-metrowym odcinku ulicy. - Inwestycje tak niskiej jakości nie ułatwiają, ale utrudniają poruszanie się rowerem po mieście i prowadzą do konfliktu z pieszymi - tłumaczy Makowski. Wzywa odpowiedzialny za inwestycję Zarząd Dróg i Transportu do nieoznakowania nowej drogi jako rowerowej, dzięki czemu korzystanie z niej nie będzie obowiązkowe.

- Chciałbym również wyrazić nadzieję, że wydatki na tę inwestycję nie zostaną zakwalifikowane jako realizacja budżetu na rozwój infrastruktury rowerowej. O żadnym rozwoju nie może tu być mowy - podsumowuje Makowski.

Dlaczego ZDiT buduje takie trasy? - To nie jest jeszcze docelowy kształt drogi. Chcemy, żeby prowadziła dalej od ul. Tatrzańskiej w kierunku Widzewa. Zdecydowaliśmy się na budowę tego odcinka teraz, bo remontujemy ul. Przybyszewskiego - mówi Aleksandra Kaczorowska, rzeczniczka ZDiT.

Docelowego kształtu droga nabierze już w przyszłym roku, wtedy zostanie przebudowane torowisko w ulicy. Przy okazji jezdnia zostanie poszerzona, bo wystający na chodnik budynek pod numerem 145 ma zostać wyburzony. Wtedy też trzeba będzie zlikwidować część budowanej dzisiaj "śmieszki" na odcinku, na którym przylega do krawężnika.

Jakby absurdów nie było dość, ZDiT nie zdecydował nawet, czy po zakończeniu remontu droga dla rowerów będzie... drogą rowerową. - Oznakowanie nie zostało jeszcze wymalowane. Decyzja o tym, czy dopuścić drogę do ruchu, zostanie podjęta w najbliższym czasie - mówi Kaczorowska.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź (Aleksandra Hac)